Obudziłam się wcześnie, tak jak zawsze, gdy byłam bardzo zdenerwowana. Dzisiaj miałam porozmawiać z policjantem Travis'em. Obiecałam to bratu, ale nie miałam ochoty przypominać sobie całej tej sytuacji na nowo. Alex mówił, że to świetny człowiek, który wie jak rozmawiać z osobami, które przeżyły tak wiele jak ja. Jasne. Samo piekło, które przeżyłam dwa lata temu nie było najgorsze, co prawda wspomnienia nie dają mi spać w nocy, ale najgorsze jest to, że mój kochany braciszek zamknął mnie w psychiatryku na jeden pierdolony rok! Byłam w zamkniętym zakładzie faszerowana tuzinem tabletek na wszystko, a on cieszył się czym, wolną chatą? Nasze relacje zdecydowanie się pogorszyły odkąd wróciłam do domu, Alex przegiął. Zeszłam po schodach do kuchni. Musiałam zrobić sobie kawy, mocnej bez cukru z dużą ilością mleka. Usiadłam zaspana przy blacie i zaczęłam wsypywać kawę do białego kubka. Następnie musiałam wstać, aby wlać wody do czajnika, zagotowała się szybko. Wyłączyłam gaz. Wyciągnęłam rękę po swój kubek gdy go złapałam usłyszałam kroki za sobą. Głośne. Dokładnie takie same jakie słyszałam będąc porwaną. Strach mnie obezwładnił z trudnością trzymałam swój kubek w dłoni. Przerażona zaczęłam drżeć — już wyobrażałam sobie twarz mojego oprawcy. Przez strach nie byłam wstanie odwrócić się w stronę osoby stojącej za mną. Moje oczy już zdążyły napełnić się łzami. Nie byłam już wstanie utrzymać kubka w dłoni, upuściłam go, rozbił się z głośnym hukiem na malutkie kawałeczki. Zostawiłam rozbity kubek na podłodze kierując się jak najdalej od oprawcy. Byłam naprawdę wystraszona. Zerwałam się jak najszybciej i zaczęłam uciekać. Miałam jedno wyjście, przejść naokoło domu i wbiec do piwnicy, jeśli zamknę się od środka to będę miała trochę czasu. Gdy zaczęłam biec poczułam mocny uścisk na swoim nadgarstku, było już za późno na ucieczkę. Zaczęłam się szarpać, ale to nic nie dawało. To już koniec do cholery! Zaraz to wszystko zacznie się od nowa. Płacząc odwróciłam się w stronę porywacza. Jęknęłam widząc twarz swojego brata, który wydawał się wystraszony moją reakcją. Wyrwałam swój nadgarstek z jego uścisku i przetarłam swoje mokre od łez policzki. Schyliłam się i podeszłam do potłuczonego kubka zbierając kawałeczki i wrzucając je do stojącego obok kosza. Poczułam dłoń na swoich plecach, zaczęłam szybciej zbierać szkło i gdy skończyłam, jak najszybciej odeszłam od swojego brata. Nagle mu się
zebrało na okazywanie braterskich uczuć szkoda, że ich nie okazywał, gdy go prosiłam, a wręcz błagałam, aby mnie nie wysyłał do psychiatryka, wtedy był twardy jak głaz.
— Mackenzie! Mackenzie ty nie możesz mnie tak unikać! Musimy porozmawiać.. — zaczął Alex zatrzymując mnie swoim głosem. Podeszłam do niego zdenerwowana. On chciał jeszcze rozmawiać? Wszystko było dobrze aż po roku czasu on nagle stwierdził, że ja muszę trafić do psychiatryka, nie no, naprawdę?
— O czym ja mam z tobą rozmawiać? O tym, że zamknąłeś mnie w psychiatryku czy o tym, że zmusiłeś mnie do rozmowy z policjantem? —warknęłam na niego. Brunet zagryzł ze zdenerwowania swój kolczyk w wardze. Byliśmy całkowicie inni i z wyglądu i z charakteru. On był raczej typem wojownika, ja tchórza. Moje blond włosy niczym nie dorównywały jego brązowym. Syndrom młodszej siostry włączał mi się za każdym razem, gdy tylko na niego patrzyłam, zawsze byłam tą gorszą. Nawet rodzice gdy jeszcze żyli woleli Alex'a ode mnie.
— Mack, uspokój się.. to naprawdę nie jest tak jak myślisz. — Zaczął rozglądając się na boki. Znudzona usiadłam na schodach, dosiadł się do mnie. Tuląc mnie bratersko ramieniem. Doceniałam to, choć irytowało mnie takie jego zachowanie. Zawsze wiedział jak mnie podejść, abym mu wybaczyła. Nie zamierzałam tego zrobić i tego nie zrobię, ale teraz byłam nieco spokojniejsza, dzięki niemu. — Ja wiem, że to źle wygląda, ale jak tylko będę mógł to Ci to wyjaśnię, wtedy zrozumiesz — mruknął.
— Przysięgasz? — spytałam spokojniej opierając swoją głowę o jego ramie. Wdychałam z uśmiechem jego perfumy. Alex jęknął i pokiwał głową twierdząco.
— Przysięgam — odparł i kojąco głaskał moje ramiona. Nagle wstał. —Zrobię Ci kawy. — dodał i pokierował się do kuchni. Uśmiechnęłam się. Poszłam na górę i zmieniłam piżamę na ubrania po domu. Zamiast śniadania bardzo często piliśmy kawę. Gdy już ubrałam się w normalniejsze ubrania, gotowa zeszłam na dół. Alex siedział już przy blacie i pił kawę. Dosiadłam się do niego i zaczęłam pić swoją. Była gorzka, dokładnie taką jaką lubię najbardziej. Uśmiechnęłam się patrząc prosto przed siebie. Siedzieliśmy w ciszy popijając swoje kawy. Martwiło mnie, że tracę dobry kontakt z bratem, zauważyłam, że Alex ostatnio było bardzo cichy i miał wiele tajemnic, późnymi wieczorami wychodził z domu i zostawiał mnie samą. Dziwnie się zachowywał, gdy pytałam gdzie idzie. Coś się z nim działo, ale ja o nic nie pytałam. Za każdym razem, gdy poruszałam ten temat on się denerwował. Nie chciałam, aby znowu był zły na mnie.
— Kiedy ma przyjść ten policjant? — spytałam. Wyraz twarzy Alex'a zmienił się nieco, jakby stał się bardziej zdenerwowany. Rozejrzał się dookoła zestresowany. Mimo, że wydało mi się bardzo dziwne jego zachowanie postanowiłam to przemilczeć.
— Zaraz powinien być. Miał być wcześnie. — Odparł brunet i już po chwili do naszych drzwi ktoś zapukał. Alex prędko podszedł i otworzył drzwi policjantowi, który rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu, następnie wszedł do środka zdejmując czapkę. Włosy miał w kolorze ciemnego blondu, za to oczy miał jasne. Zsiadłam ze swojego miejsca i usiadłam na kanapie. Zauważyłam, że Alex przywitał się z policjantem jak z starym dobrym przyjacielem, nie wiedziałam, że się znają będę musiała spytać o to brata. Alex nigdy nie znał żadnego policjanta.
— Dzień dobry! Nazywam się Ben Travis. — Uśmiechnął się do mnie policjant i wyciągnął w moją stronę rękę. Wstałam i uścisnęłam jego zimną dłoń. Zauważyłam, że na wewnętrznej części jego prawego nadgarstka widnieje malutki tatuaż, czarna gwiazdka. Widać było, że Travis próbował zakryć tatuaż pudrem, dziwne. Raczej gdy robi się tatuaż to się go nie wstydzi, prawda? Nieważne, może przeszkadzał mu w pracy, mimo wszystko on jest jednak policjantem. Wyglądał na około dwadzieścia parę lat, wydawał mi się bardzo tajemniczy.
— Cześć. Jestem Mackenzie Wilson. — Odparłam siadając z powrotem na swoje miejsce na kanapie. Byłam smutna. Naprawdę nie miałam ochoty przypominać sobie tych wszystkich przerażających zdarzeń. Nie chciałam na nowo odświeżać wspomnień z porwania. Musiałam to jednak zrobić, ponieważ Alex powiedział, że, cytuję: jeśli im pomożesz, to oni zamkną tego skurwiela, który Ci to wszystko zrobił. Przekonał mnie. Obiecałam mu to, a ja zawsze dotrzymuję słowa. Travis usiadł obok mnie.
— Jak się pewnie domyślasz przyszedłem tutaj, aby zadać Ci parę pytań. — Zaczął formalnym tonem, wręcz natarczywie wbijając we mnie swoje spojrzenie. Przełknęłam ślinę naciągając koszulkę, którą miałam na sobie, bardziej na swoje uda. Z nerwów zagryzłam swoją wargę.
— Niech pan pyta o co pan chce, ale dlaczego pan przychodzi do mnie w sprawie tego porwania dopiero teraz? To zdarzyło się dwa lata temu... nie wiem czy pan o tym wie, ale ta sprawa już została rozwiązana. Mój brat wszystko wcześniej załatwił, rozmawiał z policją. — Mruknęłam chamsko. Nie byłam zadowolona z wizyty mężczyzny i nie miałam ochoty tego ukrywać. Odwróciłam się, Alex dopijał swoją kawę w kuchni przy blacie, uśmiech wparował na moją twarz, przynajmniej nie jestem sama.
— Może przejdziemy na ty? — zaczął rozglądając się. Kiwnęłam głową twierdząco chociaż nie podobał mi się ten pomysł, wolałam zachować dystans. — A więc, Mackenzie wiem o tym doskonale, Twój brat wiele mi o tej sprawie opowiadał, o tobie i o tym porwaniu. Pewien morderca wrócił do Londynu, wydaje mi się, że to ten sam, który porwał ciebie, działał w ten sam sposób. Wiedziałem więc, że muszę zacząć od ciebie jeżeli chcę dowiedzieć się kim jest porywacz i morderca. — Dodał po chwili. Zamrugałam nie dowierzając. Alex przyjacielem policjanta? Przecież to naprawdę nie mogło być prawdą. Mój brat uwielbia niebezpieczeństwo, uwielbia imprezować, upijać się i wszystkie te rzeczy. Najgorsze jest to, że on prawie codziennie robi coś nielegalnego. Ten cały Travis chyba nie ma pojęcia kim tak naprawdę jest Alex.
— A skąd ty znasz mojego brata? — spytałam zainteresowana. Słyszałam kasłanie Alex'a, odwróciłam się. Mój brat zszokowany patrzył na mnie i na Ben'a. Travis starał się za wszelką cenę to ukryć, ale widziałam szok i zdenerwowanie malujące się na jego twarzy, to mnie zaskoczyło. Policjant uciekał ode mnie wzrokiem, już wiedziałam, że chłopak ściemnia, czułam to.
— To nieistotne, Mack. Nie mówiłem Ci, Tom chce przyjść Cię odwiedzić. Niech to przesłuchanie jak najszybciej się skończy, Ben. — Mruknął wymijająco Alex wychodząc z kuchni i idąc schodami na górę. Zostałam teraz sama z Travis'em. Swoją drogą dziwne, że Tom zadzwonił do Alex'a, a nie do mnie. Tom to mój najlepszy przyjaciel, znam go odkąd pamiętam. Niezła z niego królowa dramatu, ale i tak go kocham.
— No dobrze, Alex ma rację, lepiej już zacznijmy. — Odparł, a ja skinęłam. Zdenerwowałam się trochę, ponieważ nie wiedziałam jakie pytania może mi zadać Travis. Znowu te wszystkie zdarzenia stanęły mi przed oczami. Zamrugałam zaciskając dłonie mocniej na swojej koszulce. Uspokój się, Mackenzie. Powtarzałam sobie w głowie. Przez ostatni miesiąc przygotowywałam się do tej rozmowy, muszę dać radę.
— Zacznijmy od podstawowego pytania. Jak wyglądał? — zadał pytanie uważnie obserwują każdy mój ruch, było to dość irytujące, ale każdy policjant taki jest więc nie było to dla mnie dziwne. Spojrzałam przed siebie. Dziwne pytanie, niby podstawowe, ale skoro Alex tak świetnie temu facetowi wszystko wyjaśnił to powinien wiedzieć, że nic nie widziałam przez szmatę,
— Miałam oczy zasłonięte szmatą — syknęłam. Zauważyłam, że moje słowa już po chwili znalazły się w notatniku Travis'a, który teraz lekko się do mnie uśmiechał. Traktował mnie jak jakąś biedną dziewczynkę, w sumie każdy mnie teraz tak traktował.
— Wiem, wiem, ale jest to podstawowe pytanie, musiałem o to zapytać. Wiem również, że był tam drugi mężczyzna, może wiesz coś na jego temat?
— zadał kolejne pytanie. Przez chwilę się zastanowiłam. Całe to porwanie skończyło się tylko i wyłącznie dzięki drugiemu z nich, to on mnie uratował! Chyba nigdy w życiu nie będę mogła mu się odwdzięczyć. Często myślałam o losach tego chłopaka, czy on w ogóle żyje? Ten wariat, który nas porwał mógł go zabić. Martwiłam się tym, w końcu dzięki niemu jeszcze żyję!
— Tak, faktycznie był ze mną jeszcze inny chłopak. Ja nie jestem pewna, ale on chyba również został porwany. Przypomniałam sobie coś, ten chłopak, który był ze mną w tym domu on zwracał się do tego porywacza.. nie jestem pewna, ale chyba mówił na niego "H" — wyszeptałam. Wyraz twarzy policjanta zmienił się, wyglądał teraz tak jakby zaczął łączyć fakty. Czyli wreszcie powiedziałam coś interesującego, świetnie! Może zaraz ta pogadanka się skończy? Byłoby świetnie, z Tom'em czas minie mi na pewno przyjemniej.
— Powiedz mi jeszcze jedno, czy oni byli stąd, byli z Angli? — zapytał spokojnie policjant zerkając ukradkiem na zegarek wiszący na bordowej ścianie w salonie, Alex sam go wieszał, może dlatego wisiał tak krzywo? Wtedy właśnie przypomniałam sobie ich łamany angielski. Mówili dobrze, ale z innym akcentem.
— To zdecydowanie nie był brytyjski akcent. Nigdy nie znałam się na akcentach, nie wiele również pamiętam z tego porwania — mruknęłam. Policjant zapisał ponownie coś w swoim notatniku i zaciekawiony wstał. Czyli to już koniec?
— Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś, na razie to już koniec, ale jutro porozmawia z tobą inny policjant. — Mruknął brunet i zaczął się kierować do wyjścia. Niezadowolona odprowadziłam go wzrokiem. Otworzył drzwi zakładając swoją czapkę na głowę i wyszedł z domu. Czyli to nie był już koniec? Alex zszedł po schodach i spojrzał na mnie.
— Co ty taka markotna? Przecież to już koniec. — Uśmiechnął się robiąc głupią minę, zaśmiałam się, ale chwilę później znowu posmutniałam. Alex usiadł obok mnie.
— No właśnie to nie jest koniec, jutro ma pogadać ze mną jakiś inny policjant. — Mruknęłam zakładając nogę na nogę. Alex zmarszczył brwi. — Jak to inny policjant? — zdziwił się. Pokiwałam głową twierdząco. Brat zagryzł wargę totalnie zbity z tropu. Alex wstał zeskakując z nogi na nogę. — No, normalnie, a co w tym dziwnego? — spytałam. Alex nie odpowiedział na moje pytanie tylko wyciągnął z tylnej kieszeni swój telefon i wyszedł.Znowu te jego tajemnice. Nie chciało mi się iść za nim, jeżeli będzie gotowy to mi wszystko wytłumaczy. — Miałam taką nadzieję.
Od autorki: Cześć, hej! Chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Mam nadzieję, że coś zrozumieliście i że wam się spodobał rozdział. Na razie dodaję często, ale za niedługo to się niestety zmieni. Ciekawe co ukrywa Alex. :)
Naprawdę ciekawe fanfiction, chociaż niekiedy jestem dość zagubiona, bardzo mi się podoba. Na pewno zostanę na dłużej. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, dziękuję za obserwację i za komentarz. Takie rzeczy bardzo motywują.
Usuń+ Mam nadzieję, że za niedługo przestaniesz się gubić. c:
Pozdrawiam,
Bertie.
No tu już wczułaś się w psychikę dziewczyny. Podoba mi się jej paranoja. Widać, że mocno przeżyła wszystko. Policjant wydaje mi się podejrzany i już mam tysiące teorii spiskowych.
OdpowiedzUsuńMasz problem głównie z powtórzeniami. Jest ich bardzo dużo. W poprzednim poście czasami nawet powtarzałaś części zdania. To jest częsty problem, ale z czasem on znika, wystarczy tylko popracować.
Niestety jestem na telefonie i nie mogę dodać się do obserwatorów, ale jak będę na kompoe to, to zrobię.
Zaczyna się ciekawie i mam nadzieję, że tak będzoe dalej, a może nawet i lepiej :)
Pozdrawiam
E.M.S.
Jejku, dziękuję!
UsuńTo bardzo fajne, że tworzysz już jakieś teorie, mam nadzieję, że kiedyś je poznam, a ty na pewno za niedługo przekonasz się czy były trafne. Wiem, wiem, powtórzenia to jakaś istna masakra, szczególnie w moim wydaniu.
Cieszę się, że dorzucisz się do obserwatorów, bo jakby nie było fajnie jest widzieć, że ktoś to czyta! :D
Pozdrawiam również,
Bertie.