Ktoś zapukał do drzwi, niechętnie do nich podeszłam, miałam nadzieję, że to nie ten policjant. Na szczęście to nie był on, w drzwiach stał Tom we własnej osobie, zdążyłam już zapomnieć o tym, że miał wpaść do nas. Mój przyjaciel jak zwykle ubrany był perfekcyjnie, biała bluzka idealnie opinała jego umięśnione ramion, a czarne spodnie podkreślały jego długie nogi, swój outfit dopełnił czarną ramoneską. Uśmiechnęłam się na jego widok i prędko rzuciłam mu się w ramiona, nie widziałam go przez bardzo długi czas, przez równe dwa tygodnie, jak na nas to było zaskakująco długo. Tom zaśmiał się z mojej reakcji.
— Tęskniłam, Tommy. — Wyszeptałam w jego szyję zdrabniając jego imię. Blondyn jedynie pokiwał głową z szerokim uśmiechem, wreszcie uwalniając się z mojego silnego uścisku, nie chciałam się od niego odrywać, stęskniłam się do cholery! Złapałam go za rękę i wprowadziłam do środka domu zamykając za nami drzwi. Oboje rozsiedliśmy się na kanapie. Teraz przyszedł czas na wyrzuty.
— Dlaczego zadzwoniłeś do Alex'a a nie do mnie? — spytałam włączając telewizję. Akurat leciała powtórka Shadowhunters. Tom spojrzał na swoje ręce, ale zaraz później uśmiechnął się do mnie lekko, coś ukrywał, czułam to. Denerwowało mnie, że ludzie wokół mnie mają całe mnóstwo tajemnic przede mną. Najpierw Alex, a teraz nawet mój najlepszy przyjaciel?
— Wiesz, może to głupio zabrzmi, ale ja myślałem, że zabrali Ci telefon w psychiatryku — jęknął. Nie wiedziałam do czego zmierza.
— No bo tak było, zabrali mi komórkę, ale jakbyś nie wiedział wróciłam już do domu. — Warknęłam przeczesując ręką swoje blond włosy. Naprawdę byłam na niego zła, właściwie sama nie wiedziałam dlaczego, to nie była aż tak poważna sprawa. Może te wszystkie ostatnie dni stresu dały mi się we znaki? To całkiem możliwe.
— Ale ja nie wiedziałem, że wróciłaś, twój brat nic mi nie mówił. Dowiedziałem się od Maddison, którą spotkałem w spożywczaku. — Odparł lekko zestresowany. Alex mówił mi całkiem co innego, powiedział, że poinformował Tom'a o moi powrocie. Dlaczego on cały czas ściemnia i coś ukrywa? Wstałam z kanapy.
— Muszę pogadać z Alex'em, zrób sobie popcorn jeśli chcesz, powinien być w górnej szafce nad kuchenką — wytłumaczyłam. Blondyn prawie od razu zerwał się na nogi i pobiegł w wyznaczone miejsce. Zaśmiałam się, ale zaraz później spochmurniałam. Pokierowałam się do brata, który wciąż siedział w swoim pokoju, jednak teraz nie rozmawiał przez telefon, teraz siedział na swoim łóżku i nad czymś poważnie rozmyślał. Owszem zasmucił mnie stan mojego brata, ale nie miałam ochoty być pobłażliwa w stosunku do niego, okłamał mnie.
— Dlaczego nie powiedziałeś Tom'owi, że wróciłam do domu? — spytałam. Alex dopiero teraz zauważył, że znajduję się w jego pokoju, wstał. Nie zwracając na niego uwagi usiadłam na jego łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Czarne ściany były prawie całkowicie zasłonięte przez plakaty przeróżnych zespołów rockowych. Jego pokój wyglądał tak jak zawsze, nie zmienił się prawie wcale. Ciemne rolety zasłaniały z trudem przebijające się przez nie słońce. Na jego biurku leżały porozrzucane przedmioty, jednak przez ciemność panującą w pokoju nie byłam w stanie nic zauważyć. Podeszłam do okna i odsłoniłam rolety. Alex usiadł z powrotem na łóżko.
— Zapomniałem. — Odparł głupio uciekając ode mnie wzrokiem, robił to zawsze gdy kłamał. Nigdy siebie nie oszukiwaliśmy, nie rozumiałam dlaczego to się zmieniło, to ja powinnam przestać mu ufać, a nie na odwrót. Usiadłam obok brata opierając swoją głowę na jego ramieniu.— To dlaczego powiedziałeś mi, że Tom wie, że wróciłam? Dlaczego mnie okłamałeś? — zapytałam cicho obserwując jego reakcję. Brunet spojrzał w dal ciągle uciekając ode mnie wzrokiem. Denerwowało mnie to. Chciałam się dowiedzieć i to bardzo co się z nim dzieje, ale wiedziałam, że nawet siłą nic ze swojego brata nie wyciągnę. Wstałam z zamiarem wyjścia, ale zatrzymał mnie głos Alex'a.
— Kiedyś Ci to wszystko wytłumaczę, Mack, przysięgam. — Odparł spoglądając na mnie ze smutkiem. Uśmiechnęłam się sarkastycznie wychodząc z pokoju. Byłam zła, zawsze irytowało mnie gdy ktoś przede mną coś ukrywał, a Alex robił to zdecydowanie za często. Najpierw ten psychiatryk, później jego idiotyczne zachowanie. Przestając o tym wszystkim myśleć weszłam do kuchni, Tom przeszukiwał wszystkie szafki coraz bardziej podenerwowany. Byłam tak zła, że nawet nie chciało mi się zapytać go czego szukał. Usiadłam na krześle obok blatu. Tom z szerokim uśmiechem wyciągnął z dolnej szuflady srebrne nożyczki. A więc się wyjaśniło. Uważnie obserwowałam jego ruchy właśnie wyciągał z mikrofalówki popcorn, robił to tak nieostrożnie, że poparzył sobie wszystkie palce. Zaśmiałam się przez co zgromił mnie wzrokiem, śmiałam się jeszcze głośniej gdy z niezadowoleniem fuknął otwierając paczkę spalonego popcornu, udało się uratować tylko mniejszą połowę, którą wsypaliśmy do białej miski. Serial właśnie się rozkręcał. Usiedliśmy razem na kanapie i zaczęliśmy oglądać, oczywiście nie odbyło się bez komentowania przez Tom'a każdego momentu serialu. Wpychałam sobie coraz większe garście popcornu do ust obserwując przystojnego Alc'a, cieszyłam się, że w prawdziwym życiu aktor nie jest gejem. Oczywiście nie jestem uprzedzona, ale robi mi się dziwnie, gdy każdy przystojny chłopak woli chłopaków. Świetnie się bawiłam w towarzystwie Tom'a, to była dla mnie przyjemna odskocznia od ostatnich zdarzeń.
— Wiesz, Mackenzie tak sobie myślałem... może byś ze mną poszła na imprezę do Dakoty, wiem, że za nią nie przepadasz, ale myślę, że dobrze Ci zrobi.. um.. towarzystwo ludzi.. innych niż ja czy Twój brat. — Mruknął Tommy, gdy serial się skończył. Nie pewnie zerknęłam na niego, nie miałam ochoty nigdzie iść. Owszem ostatnio jedynymi osobami, które widywałam byli Alex i Tom, no i policjant Travis, ale nie chciałam tego zmieniać. Nie potrzebowałam ludzi do szczęścia, a już na pewno nie Dakoty, nienawidziłam jej z całego serca, największy szkolny plastik, który zawsze musi być w centrum uwagi. Tom wstał zaczynając się zbierać. — Oprócz Dakoty będą tam też nasi przyjaciele, Eddie i Rebeca.. oni stęsknili się za tobą. — Dodał widząc mój wyraz twarzy. Och, wiedział jak mnie podejść! Rebeca to była dziewczyna Alex'a, zerwali ze sobą już dwa lata temu, to był bardzo burzliwy związek, więc chciałam ją wesprzeć, zaprzyjaźniłyśmy się. Eddie to największy śmieszek jakiego kiedykolwiek spotkałam, zawsze potrafi mnie rozbawić. Jest od nas starszy, ale zachowuje się jak dwunastolatek.
— W porządku, ale kiedy ta impreza się odbędzie? — spytałam pamiętając, że jutro mam porozmawiać z drugim policjantem. Swoją drogą ciekawa byłam kiedy policjant się zjawi. Miałam nadzieję, że nie w nocy, bo zwykle imprezy dzieją się o późnych porach.
— Jutro, o dwudziestej pierwszej, przyjadę po ciebie moją nową furą. — Poruszył śmiesznie brwiami. — Znajomy mojego ojca opylił mi za połowę ceny. Mój wóz jest zajebisty! Jak jutro go zobaczysz do padniesz, gwarantuję Ci to! — wydarł się radośnie i ściskając mnie opuścił mój dom w podskokach. Świetnie, przynajmniej jemu się coś udaje. Zamknęłam za nim drzwi i rzuciłam się na kanapę. Wieczorem Alex jak zwykle wyszedł bez słowa, chyba się na mnie obraził, miałam to teraz gdzieś. Obiecałam sobie, że następnym razem będę go śledziła, muszę się dowiedzieć co on ukrywa.
***
Od rana byłam na nogach, straciłam poczucie czasu sprzątając kuchnię i ścierając kurze w salonie, bo oczywiście jaśniepan Alex tego nie zrobił. Złapałam mopa i zaczęłam wycierać drewnianą podłogę. Skończyłam szybciej niż przypuszczałam. Mój telefon rozbrzmiał, kto do mnie dzwoni o tak wczesnej porze? Tom zwykle śpi do południa, szczególnie w wakacje, a Alex jest w domu. Podeszłam do stolika i złapałam swój telefon. Numer zastrzeżony.
— Tak? — spytałam lekko zestresowana, a jak to jakiś psychol? Odrzuciłam tą myśl. Słyszałam głośne krzyki i wycie. Przestraszyłam się.
— Dla własnego dobra nie współpracuj z policją. — Odezwał się głos zmodyfikowany do takiego stopnia, że prawie nie byłam wstanie zrozumieć o co chodzi. Odchrząknęłam. Boże, czy to są jakieś żarty? Nic z tego nie rozumiem. Marszczę brwi i staram się jakoś uspokoić.
— Nie rozumiem, kim jesteś? — pytam wystraszona. Po drugiej stronie słuchawki słyszę kolejne krzyki i płacz, następnie spadające przedmioty. Czuję się coraz gorzej nie wiedząc o co chodzi. Zagubiona i przestraszona staram się panować nad drżeniem mojego głosu.
— Po prostu rób co mówię. — Ktoś syczy, a następnie się rozłącza. Przez chwilę myślę, że ktoś sobie po prostu żartuje, ale skąd miałby niby wiedzieć o tym, że będę rozmawiała z policją? Przestraszona siadam na podłodze. Rzucam telefon w kąt. A co jeżeli to ten porywacz? Swoją drogą dlaczego dzwoni do mnie teraz, a wcześniej nic z tym nie robił? Przecież wcześniej również rozmawiałam z policjantem, tylko, że innym. Przełykam głośno ślinę i odwracam się w stronę kroków, to Alex. Wstaję z podłogi starając się, aby brat niczego nie zauważył. Nie chcę go martwić, jakby nie było to nie jest jego sprawa. Alex podnosi mój telefon z podłogi i podaje mi go.
— Twój telefon lata? — pyta chamsko, a ja przewracam oczami. Debil. Podnoszę się i wychodzę z salonu. Braciszek jak zwykle milusi. Już idę schodami do swojego pokoju, ale zatrzymuje mnie pukanie do drzwi, podchodzę do nich i otwieram je. W drzwiach stoi brunet z brązowymi oczami, oczywiście to policjant. Zapraszam go gestem ręki do środka.
— Może che pan herbaty? — pyta Alex, od razu zauważam, że brat jest zdecydowanie za miły dla policjanta, nie rozumiem dlaczego mu się podlizuje, ale zostawiam to. Brązowo włosy policjant mówi, że wolałby kawę, którą mój brat z szerokim uśmiechem mu robi. Śmieję się pod nosem, bycie miłym nigdy nie było dla niego. Siadam w fioletowym fotelu, jednak nie trwa to długo, ponieważ policjant podaje mi rękę i zmusza mnie do wstania, robię to z niechęcią na początku dziwnie na niego patrząc, policjanci muszą podawać ręce na powitanie?
— Smith — mruczy gdy puszczam jego dłoń. Pewnie mnie zna, nie zamierzam więc mu się niepotrzebnie przedstawiać. Siadam ponownie w fotelu obserwując uważnie zdezorientowaną twarz bruneta, który rozgląda się z ciekawością po pokoju. Telefon ponownie zabrzmiał, moje ręce zadrżały. Numer zastrzeżony, nie odbierałam mając nadzieję, że koleś po jakimś czasie da sobie spokój, jednak tak się nie stało. Dzwonił i dzwonił nie przerywając nawet na chwilę. Smith spojrzał na mnie i kiwnął na telefon jakby dając mi zgodę na odebranie. — Może pani odebrać. Myślę, że dwie minuty nas nie zbawią — mruknął. Pokiwałam głową i złapałam telefon.
— H? — spytałam słysząc po drugiej stronie śmiech, ten śmiech, który bardzo dobrze znałam. Zdenerwowana wyszłam z salonu i weszłam do swojego pokoju. Czułam, że powinnam powiedzieć o wszystkim policjantowi. Słyszałam po drugiej stronie kolejne tłuczenie szkła, zrzucane meble, coś w tym domu znowu się działo. Miałam nadzieję, że nic nie jest temu drugiemu, który mnie uwolnił. Dlaczego on tam wrócił? Tyle pytań, a na żadne nie mam odpowiedzi.
— Dokładnie — przez modulator głosu i jego śmiech prawie nic nie rozumiałam. Usiadłam na swoim łóżku i spojrzałam przed siebie. Tak bardzo się bałam w trakcie tego porwania, te straszne przeżycia nigdy mnie nie opuszczą, nigdy nie dadzą mi spokoju. Z minuty na minutę czułam się coraz gorzej, bałam się co ten psychol może mi zaraz powiedzieć, cholernie się tego bałam. Zebrałam się na odwagę.
— A po co ty do mnie dzwonisz? Czego ty jeszcze chcesz?! — wydarłam się, ale na tyle cicho, aby brat i policjant Smith mnie nie usłyszeli. Oddychałam coraz głośniej ledwo powstrzymując łzy, tak bardzo się bałam. H śmiał się coraz głośniej żywiąc się moim strachem. Jęknęłam gdy usłyszałam płacz jakiejś dziewczyny po drugiej stronie.
— Grzeczniej, Mack — warknął specjalnie zdrabniając moje imię. Zacisnęłam swoje dłonie z całej siły w pięści. Już nie kontrolowałam swoich łez, które lały się po moich policzkach. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam, bałam się, że każde moje słowo może mi zaszkodzić. Znowu słyszałam ten szyderczy śmiech. — nic już nie powiesz? Wcześniej miałaś tak dużo do powiedzenia. No nic, dzwonię, aby Ci powiedzieć, że masz być grzeczna i nie mówić nic Smith'owi. W innym wypadku.. no cóż.. źle się to dla ciebie skończy. — Wysyczał rozłączając się. Pisnęłam. A więc o to mu chodzi? Abym nic nie mówiła. Nie chciałam się podporządkować, ale ostatecznie mógł mnie skrzywdzić, a ja tego bardzo nie chciałam. Jedno pytanie nie dawało mi spokoju, dlaczego dzwoni dopiero teraz? Dlaczego wcześniej, gdy rozmawiał z Travis'em tego nie zrobił? Coś w tym było bardzo dziwnego i podejrzanego. Wstałam wycierając swoje łzy i wychodząc z pokoju, zeszłam do salonu. Alex zawzięcie rozmawiał z rozbawionym policjantem. Kaszlnęłam przerywając ich rozmowę. Usiadłam obok Alex'a, który jakby mnie nie zauważając siedział dalej na swoim miejscu. Po chwili odwrócił się i zdziwiony spojrzał na moją twarz.
— Płakałaś? — przejrzał mnie. Pokiwałam przecząco głową. Spojrzałam na policjanta, Alex mi nie uwierzył i cały czas wywiercał we mnie dziurę. Irytował mnie, świetnie potrafił odkrywać rolę troskliwego braciszka, ale już mnie na to nie nabierze.
— To nie Twoja sprawa. Przejdziemy do przesłuchania? — spytałam. Smith wyciągnął komórkę i włączył dyktafon. Miał zupełnie inne podejście niż Travis, który wszystko zapisywał. Policjant pokiwał głową i wypił ostatni łyk swojego napoju.
— A więc zacznijmy od tego.. czy pani cokolwiek pamięta? — zapytał. Pokiwałam głową i zaczęłam otwierać usta, ale zaraz potem je zamknęłam. Nie wiedziałam co powinnam zrobić w tym momencie, z jednej strony H, który zabrania mi mówić prawdę, a z drugiej strony Smith, który chce złapać mordercę. Co powinnam zrobić? Waham się przez chwilę, ale zaraz potem mówię.
— Pamiętam, że było ich dwóch, jeden z nich był bardzo miły, to on mnie uwolnił, myślę, że też został porwany. Drugi.. drugi był.. — zaczęłam, ale przerwał mi dzwoniący telefon. Smith przerwał nagrywanie, a ja odrzuciłam połączenie. Policjant uważnie mi się przyglądał jakby starając się dowiedzieć dlaczego nie odebrałam. Odłożyłam telefon za siebie drżącą ręką co nie umknęło uwadze Smith'a. — Mamy kontynuować? — spytałam, ale policjant pokiwał przecząco głową zaciekawiony.
— Kto do pani dzwonił? — spytał. Czyli już się domyślił? Jest lepszy niż przypuszczałam. Mój telefon znowu zaczął dzwonić, a ja znowu odrzuciłam połączenie, wiedziałam, że H zgotuje mi zaraz piekło, bałam się w jaki sposób, ale wiedziałam to. Wyłączyłam telefon i spojrzałam na policjanta. Powiem mu, powinnam to zrobić.
— Porywacz. Boję się.. on nie pozwolił mi mówić prawdy, j-ja nie mogę. Przepraszam, on mnie zabije. — Zadrżałam wstając z miejsca. Alex zdziwiony złapał mnie za rękę i usadził ponownie na kanapie. Spojrzałam na niego, uciekał wzrokiem, on znowu coś ukrywał! Moje oczy zapełniły się łzami, brat mnie przytulił wciąż nie utrzymując ze mną kontaktu wzrokowego.
— Spokojnie, załatwię pani ochronę, nic wam się nie stanie. — Wyszeptał Smith głaszcząc ręką moje plecy. Płakałam wciąż wtulona w Alex'a, który tylko coraz mocniej mnie przytulał i podziękował policjantowi, który wstał i wykonał telefon do kogoś. Smith wrócił na swoje miejsce i poklepał mnie po plecach, nie był najlepszy w okazywaniu uczuć, ale byłam mu za to wdzięczna, jakby nie było był jedną z niewielu osób, które zechciały mi pomóc. — Zaraz tutaj będą — wyszeptał. Pokiwałam głową wciąż wtulona w swojego brata, teraz tego bardzo potrzebowałam, wsparcia.
— Tęskniłam, Tommy. — Wyszeptałam w jego szyję zdrabniając jego imię. Blondyn jedynie pokiwał głową z szerokim uśmiechem, wreszcie uwalniając się z mojego silnego uścisku, nie chciałam się od niego odrywać, stęskniłam się do cholery! Złapałam go za rękę i wprowadziłam do środka domu zamykając za nami drzwi. Oboje rozsiedliśmy się na kanapie. Teraz przyszedł czas na wyrzuty.
— Dlaczego zadzwoniłeś do Alex'a a nie do mnie? — spytałam włączając telewizję. Akurat leciała powtórka Shadowhunters. Tom spojrzał na swoje ręce, ale zaraz później uśmiechnął się do mnie lekko, coś ukrywał, czułam to. Denerwowało mnie, że ludzie wokół mnie mają całe mnóstwo tajemnic przede mną. Najpierw Alex, a teraz nawet mój najlepszy przyjaciel?
— Wiesz, może to głupio zabrzmi, ale ja myślałem, że zabrali Ci telefon w psychiatryku — jęknął. Nie wiedziałam do czego zmierza.
— No bo tak było, zabrali mi komórkę, ale jakbyś nie wiedział wróciłam już do domu. — Warknęłam przeczesując ręką swoje blond włosy. Naprawdę byłam na niego zła, właściwie sama nie wiedziałam dlaczego, to nie była aż tak poważna sprawa. Może te wszystkie ostatnie dni stresu dały mi się we znaki? To całkiem możliwe.
— Ale ja nie wiedziałem, że wróciłaś, twój brat nic mi nie mówił. Dowiedziałem się od Maddison, którą spotkałem w spożywczaku. — Odparł lekko zestresowany. Alex mówił mi całkiem co innego, powiedział, że poinformował Tom'a o moi powrocie. Dlaczego on cały czas ściemnia i coś ukrywa? Wstałam z kanapy.
— Muszę pogadać z Alex'em, zrób sobie popcorn jeśli chcesz, powinien być w górnej szafce nad kuchenką — wytłumaczyłam. Blondyn prawie od razu zerwał się na nogi i pobiegł w wyznaczone miejsce. Zaśmiałam się, ale zaraz później spochmurniałam. Pokierowałam się do brata, który wciąż siedział w swoim pokoju, jednak teraz nie rozmawiał przez telefon, teraz siedział na swoim łóżku i nad czymś poważnie rozmyślał. Owszem zasmucił mnie stan mojego brata, ale nie miałam ochoty być pobłażliwa w stosunku do niego, okłamał mnie.
— Dlaczego nie powiedziałeś Tom'owi, że wróciłam do domu? — spytałam. Alex dopiero teraz zauważył, że znajduję się w jego pokoju, wstał. Nie zwracając na niego uwagi usiadłam na jego łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Czarne ściany były prawie całkowicie zasłonięte przez plakaty przeróżnych zespołów rockowych. Jego pokój wyglądał tak jak zawsze, nie zmienił się prawie wcale. Ciemne rolety zasłaniały z trudem przebijające się przez nie słońce. Na jego biurku leżały porozrzucane przedmioty, jednak przez ciemność panującą w pokoju nie byłam w stanie nic zauważyć. Podeszłam do okna i odsłoniłam rolety. Alex usiadł z powrotem na łóżko.
— Zapomniałem. — Odparł głupio uciekając ode mnie wzrokiem, robił to zawsze gdy kłamał. Nigdy siebie nie oszukiwaliśmy, nie rozumiałam dlaczego to się zmieniło, to ja powinnam przestać mu ufać, a nie na odwrót. Usiadłam obok brata opierając swoją głowę na jego ramieniu.— To dlaczego powiedziałeś mi, że Tom wie, że wróciłam? Dlaczego mnie okłamałeś? — zapytałam cicho obserwując jego reakcję. Brunet spojrzał w dal ciągle uciekając ode mnie wzrokiem. Denerwowało mnie to. Chciałam się dowiedzieć i to bardzo co się z nim dzieje, ale wiedziałam, że nawet siłą nic ze swojego brata nie wyciągnę. Wstałam z zamiarem wyjścia, ale zatrzymał mnie głos Alex'a.
— Kiedyś Ci to wszystko wytłumaczę, Mack, przysięgam. — Odparł spoglądając na mnie ze smutkiem. Uśmiechnęłam się sarkastycznie wychodząc z pokoju. Byłam zła, zawsze irytowało mnie gdy ktoś przede mną coś ukrywał, a Alex robił to zdecydowanie za często. Najpierw ten psychiatryk, później jego idiotyczne zachowanie. Przestając o tym wszystkim myśleć weszłam do kuchni, Tom przeszukiwał wszystkie szafki coraz bardziej podenerwowany. Byłam tak zła, że nawet nie chciało mi się zapytać go czego szukał. Usiadłam na krześle obok blatu. Tom z szerokim uśmiechem wyciągnął z dolnej szuflady srebrne nożyczki. A więc się wyjaśniło. Uważnie obserwowałam jego ruchy właśnie wyciągał z mikrofalówki popcorn, robił to tak nieostrożnie, że poparzył sobie wszystkie palce. Zaśmiałam się przez co zgromił mnie wzrokiem, śmiałam się jeszcze głośniej gdy z niezadowoleniem fuknął otwierając paczkę spalonego popcornu, udało się uratować tylko mniejszą połowę, którą wsypaliśmy do białej miski. Serial właśnie się rozkręcał. Usiedliśmy razem na kanapie i zaczęliśmy oglądać, oczywiście nie odbyło się bez komentowania przez Tom'a każdego momentu serialu. Wpychałam sobie coraz większe garście popcornu do ust obserwując przystojnego Alc'a, cieszyłam się, że w prawdziwym życiu aktor nie jest gejem. Oczywiście nie jestem uprzedzona, ale robi mi się dziwnie, gdy każdy przystojny chłopak woli chłopaków. Świetnie się bawiłam w towarzystwie Tom'a, to była dla mnie przyjemna odskocznia od ostatnich zdarzeń.
— Wiesz, Mackenzie tak sobie myślałem... może byś ze mną poszła na imprezę do Dakoty, wiem, że za nią nie przepadasz, ale myślę, że dobrze Ci zrobi.. um.. towarzystwo ludzi.. innych niż ja czy Twój brat. — Mruknął Tommy, gdy serial się skończył. Nie pewnie zerknęłam na niego, nie miałam ochoty nigdzie iść. Owszem ostatnio jedynymi osobami, które widywałam byli Alex i Tom, no i policjant Travis, ale nie chciałam tego zmieniać. Nie potrzebowałam ludzi do szczęścia, a już na pewno nie Dakoty, nienawidziłam jej z całego serca, największy szkolny plastik, który zawsze musi być w centrum uwagi. Tom wstał zaczynając się zbierać. — Oprócz Dakoty będą tam też nasi przyjaciele, Eddie i Rebeca.. oni stęsknili się za tobą. — Dodał widząc mój wyraz twarzy. Och, wiedział jak mnie podejść! Rebeca to była dziewczyna Alex'a, zerwali ze sobą już dwa lata temu, to był bardzo burzliwy związek, więc chciałam ją wesprzeć, zaprzyjaźniłyśmy się. Eddie to największy śmieszek jakiego kiedykolwiek spotkałam, zawsze potrafi mnie rozbawić. Jest od nas starszy, ale zachowuje się jak dwunastolatek.
— W porządku, ale kiedy ta impreza się odbędzie? — spytałam pamiętając, że jutro mam porozmawiać z drugim policjantem. Swoją drogą ciekawa byłam kiedy policjant się zjawi. Miałam nadzieję, że nie w nocy, bo zwykle imprezy dzieją się o późnych porach.
— Jutro, o dwudziestej pierwszej, przyjadę po ciebie moją nową furą. — Poruszył śmiesznie brwiami. — Znajomy mojego ojca opylił mi za połowę ceny. Mój wóz jest zajebisty! Jak jutro go zobaczysz do padniesz, gwarantuję Ci to! — wydarł się radośnie i ściskając mnie opuścił mój dom w podskokach. Świetnie, przynajmniej jemu się coś udaje. Zamknęłam za nim drzwi i rzuciłam się na kanapę. Wieczorem Alex jak zwykle wyszedł bez słowa, chyba się na mnie obraził, miałam to teraz gdzieś. Obiecałam sobie, że następnym razem będę go śledziła, muszę się dowiedzieć co on ukrywa.
***
Od rana byłam na nogach, straciłam poczucie czasu sprzątając kuchnię i ścierając kurze w salonie, bo oczywiście jaśniepan Alex tego nie zrobił. Złapałam mopa i zaczęłam wycierać drewnianą podłogę. Skończyłam szybciej niż przypuszczałam. Mój telefon rozbrzmiał, kto do mnie dzwoni o tak wczesnej porze? Tom zwykle śpi do południa, szczególnie w wakacje, a Alex jest w domu. Podeszłam do stolika i złapałam swój telefon. Numer zastrzeżony.
— Tak? — spytałam lekko zestresowana, a jak to jakiś psychol? Odrzuciłam tą myśl. Słyszałam głośne krzyki i wycie. Przestraszyłam się.
— Dla własnego dobra nie współpracuj z policją. — Odezwał się głos zmodyfikowany do takiego stopnia, że prawie nie byłam wstanie zrozumieć o co chodzi. Odchrząknęłam. Boże, czy to są jakieś żarty? Nic z tego nie rozumiem. Marszczę brwi i staram się jakoś uspokoić.
— Nie rozumiem, kim jesteś? — pytam wystraszona. Po drugiej stronie słuchawki słyszę kolejne krzyki i płacz, następnie spadające przedmioty. Czuję się coraz gorzej nie wiedząc o co chodzi. Zagubiona i przestraszona staram się panować nad drżeniem mojego głosu.
— Po prostu rób co mówię. — Ktoś syczy, a następnie się rozłącza. Przez chwilę myślę, że ktoś sobie po prostu żartuje, ale skąd miałby niby wiedzieć o tym, że będę rozmawiała z policją? Przestraszona siadam na podłodze. Rzucam telefon w kąt. A co jeżeli to ten porywacz? Swoją drogą dlaczego dzwoni do mnie teraz, a wcześniej nic z tym nie robił? Przecież wcześniej również rozmawiałam z policjantem, tylko, że innym. Przełykam głośno ślinę i odwracam się w stronę kroków, to Alex. Wstaję z podłogi starając się, aby brat niczego nie zauważył. Nie chcę go martwić, jakby nie było to nie jest jego sprawa. Alex podnosi mój telefon z podłogi i podaje mi go.
— Twój telefon lata? — pyta chamsko, a ja przewracam oczami. Debil. Podnoszę się i wychodzę z salonu. Braciszek jak zwykle milusi. Już idę schodami do swojego pokoju, ale zatrzymuje mnie pukanie do drzwi, podchodzę do nich i otwieram je. W drzwiach stoi brunet z brązowymi oczami, oczywiście to policjant. Zapraszam go gestem ręki do środka.
— Może che pan herbaty? — pyta Alex, od razu zauważam, że brat jest zdecydowanie za miły dla policjanta, nie rozumiem dlaczego mu się podlizuje, ale zostawiam to. Brązowo włosy policjant mówi, że wolałby kawę, którą mój brat z szerokim uśmiechem mu robi. Śmieję się pod nosem, bycie miłym nigdy nie było dla niego. Siadam w fioletowym fotelu, jednak nie trwa to długo, ponieważ policjant podaje mi rękę i zmusza mnie do wstania, robię to z niechęcią na początku dziwnie na niego patrząc, policjanci muszą podawać ręce na powitanie?
— Smith — mruczy gdy puszczam jego dłoń. Pewnie mnie zna, nie zamierzam więc mu się niepotrzebnie przedstawiać. Siadam ponownie w fotelu obserwując uważnie zdezorientowaną twarz bruneta, który rozgląda się z ciekawością po pokoju. Telefon ponownie zabrzmiał, moje ręce zadrżały. Numer zastrzeżony, nie odbierałam mając nadzieję, że koleś po jakimś czasie da sobie spokój, jednak tak się nie stało. Dzwonił i dzwonił nie przerywając nawet na chwilę. Smith spojrzał na mnie i kiwnął na telefon jakby dając mi zgodę na odebranie. — Może pani odebrać. Myślę, że dwie minuty nas nie zbawią — mruknął. Pokiwałam głową i złapałam telefon.
— H? — spytałam słysząc po drugiej stronie śmiech, ten śmiech, który bardzo dobrze znałam. Zdenerwowana wyszłam z salonu i weszłam do swojego pokoju. Czułam, że powinnam powiedzieć o wszystkim policjantowi. Słyszałam po drugiej stronie kolejne tłuczenie szkła, zrzucane meble, coś w tym domu znowu się działo. Miałam nadzieję, że nic nie jest temu drugiemu, który mnie uwolnił. Dlaczego on tam wrócił? Tyle pytań, a na żadne nie mam odpowiedzi.
— Dokładnie — przez modulator głosu i jego śmiech prawie nic nie rozumiałam. Usiadłam na swoim łóżku i spojrzałam przed siebie. Tak bardzo się bałam w trakcie tego porwania, te straszne przeżycia nigdy mnie nie opuszczą, nigdy nie dadzą mi spokoju. Z minuty na minutę czułam się coraz gorzej, bałam się co ten psychol może mi zaraz powiedzieć, cholernie się tego bałam. Zebrałam się na odwagę.
— A po co ty do mnie dzwonisz? Czego ty jeszcze chcesz?! — wydarłam się, ale na tyle cicho, aby brat i policjant Smith mnie nie usłyszeli. Oddychałam coraz głośniej ledwo powstrzymując łzy, tak bardzo się bałam. H śmiał się coraz głośniej żywiąc się moim strachem. Jęknęłam gdy usłyszałam płacz jakiejś dziewczyny po drugiej stronie.
— Grzeczniej, Mack — warknął specjalnie zdrabniając moje imię. Zacisnęłam swoje dłonie z całej siły w pięści. Już nie kontrolowałam swoich łez, które lały się po moich policzkach. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam, bałam się, że każde moje słowo może mi zaszkodzić. Znowu słyszałam ten szyderczy śmiech. — nic już nie powiesz? Wcześniej miałaś tak dużo do powiedzenia. No nic, dzwonię, aby Ci powiedzieć, że masz być grzeczna i nie mówić nic Smith'owi. W innym wypadku.. no cóż.. źle się to dla ciebie skończy. — Wysyczał rozłączając się. Pisnęłam. A więc o to mu chodzi? Abym nic nie mówiła. Nie chciałam się podporządkować, ale ostatecznie mógł mnie skrzywdzić, a ja tego bardzo nie chciałam. Jedno pytanie nie dawało mi spokoju, dlaczego dzwoni dopiero teraz? Dlaczego wcześniej, gdy rozmawiał z Travis'em tego nie zrobił? Coś w tym było bardzo dziwnego i podejrzanego. Wstałam wycierając swoje łzy i wychodząc z pokoju, zeszłam do salonu. Alex zawzięcie rozmawiał z rozbawionym policjantem. Kaszlnęłam przerywając ich rozmowę. Usiadłam obok Alex'a, który jakby mnie nie zauważając siedział dalej na swoim miejscu. Po chwili odwrócił się i zdziwiony spojrzał na moją twarz.
— Płakałaś? — przejrzał mnie. Pokiwałam przecząco głową. Spojrzałam na policjanta, Alex mi nie uwierzył i cały czas wywiercał we mnie dziurę. Irytował mnie, świetnie potrafił odkrywać rolę troskliwego braciszka, ale już mnie na to nie nabierze.
— To nie Twoja sprawa. Przejdziemy do przesłuchania? — spytałam. Smith wyciągnął komórkę i włączył dyktafon. Miał zupełnie inne podejście niż Travis, który wszystko zapisywał. Policjant pokiwał głową i wypił ostatni łyk swojego napoju.
— A więc zacznijmy od tego.. czy pani cokolwiek pamięta? — zapytał. Pokiwałam głową i zaczęłam otwierać usta, ale zaraz potem je zamknęłam. Nie wiedziałam co powinnam zrobić w tym momencie, z jednej strony H, który zabrania mi mówić prawdę, a z drugiej strony Smith, który chce złapać mordercę. Co powinnam zrobić? Waham się przez chwilę, ale zaraz potem mówię.
— Pamiętam, że było ich dwóch, jeden z nich był bardzo miły, to on mnie uwolnił, myślę, że też został porwany. Drugi.. drugi był.. — zaczęłam, ale przerwał mi dzwoniący telefon. Smith przerwał nagrywanie, a ja odrzuciłam połączenie. Policjant uważnie mi się przyglądał jakby starając się dowiedzieć dlaczego nie odebrałam. Odłożyłam telefon za siebie drżącą ręką co nie umknęło uwadze Smith'a. — Mamy kontynuować? — spytałam, ale policjant pokiwał przecząco głową zaciekawiony.
— Kto do pani dzwonił? — spytał. Czyli już się domyślił? Jest lepszy niż przypuszczałam. Mój telefon znowu zaczął dzwonić, a ja znowu odrzuciłam połączenie, wiedziałam, że H zgotuje mi zaraz piekło, bałam się w jaki sposób, ale wiedziałam to. Wyłączyłam telefon i spojrzałam na policjanta. Powiem mu, powinnam to zrobić.
— Porywacz. Boję się.. on nie pozwolił mi mówić prawdy, j-ja nie mogę. Przepraszam, on mnie zabije. — Zadrżałam wstając z miejsca. Alex zdziwiony złapał mnie za rękę i usadził ponownie na kanapie. Spojrzałam na niego, uciekał wzrokiem, on znowu coś ukrywał! Moje oczy zapełniły się łzami, brat mnie przytulił wciąż nie utrzymując ze mną kontaktu wzrokowego.
— Spokojnie, załatwię pani ochronę, nic wam się nie stanie. — Wyszeptał Smith głaszcząc ręką moje plecy. Płakałam wciąż wtulona w Alex'a, który tylko coraz mocniej mnie przytulał i podziękował policjantowi, który wstał i wykonał telefon do kogoś. Smith wrócił na swoje miejsce i poklepał mnie po plecach, nie był najlepszy w okazywaniu uczuć, ale byłam mu za to wdzięczna, jakby nie było był jedną z niewielu osób, które zechciały mi pomóc. — Zaraz tutaj będą — wyszeptał. Pokiwałam głową wciąż wtulona w swojego brata, teraz tego bardzo potrzebowałam, wsparcia.
Od autorki: Cześć, hej, siemanko! Już trzeci rozdział! Cieszę się ogromnie.
Dlaczego ktoś dzwoni do Mackenzie dopiero teraz? Dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Tylko ja to wiem, na razie. Wszystko się wyjaśni, ale trzeba czekać. c:
Świetny rozdział! Wydaje mi się, że coś tutaj jest nie w porządku, wszędzie ja wyczuwam spiski! Poprawiłaś dialogi i od razu jest lepiej. Treść też jest bardziej przyjemna niż wcześniej. Pozdrawiam Cię gorąco i życzę Ci samych przyjemnych sytuacji na Blogspocie! :D
OdpowiedzUsuńDziekuję za miłe słowa o życzenia, życzę Ci tego samego! :D
UsuńPrzeczytałam już wszystko :P
OdpowiedzUsuńFabuła ciekawa, kolejny blogowy kryminał, który mnie zaciekawił. W książkach tych ,,profesjonalistów" jakoś nie czuję zaciekawienia fabułą, ale na blogach, jakoś tak mnie wciąga XD
Ale wracam do rzeczy.
Rozdział 1, czyli taki jakby Prolog, mam rozumieć, był niemiernie ciekawy. Akcja za akcją, zamotanie, wir emocji! Tu porywacze, tu porwana, tu się okazuję, że jeden z nich jej pomaga! Póki co ten właśnie rozdział jest moim ulubionym :D
Mimo dziwnego zachowania Alexa i faktu, że umieścił swoją siostrę w psychiatryku, polubiłam go. I poczułam się z nim związana przez to, że ma czarne ściany i plakaty zespołów rockowych - tyle wspólnego XD
Mac również bardzo polubiłam. Jest zdruzgotana po porwaniu, a do tego po dwóch latach policjanci znów każą jej sobie o tym przypominać. Jakby nie mogli wcześniej porządnie się przyłożyć i złapać tego skurwiela!
Swoją drogą ten pierwszy policjant Trvis był jak dla mnie dość zagadkowy... i później ten telefon od H.
Oj wyczuwam ja tutaj wielką aferę.
I mam taką teorię, że Alex chce wstąpić do policji. Nie wiem czy jest słuszna... ale tak mi wpadło do głowy. Tak jak i teoria, że jeździ on wieczorami po mieście, albo szuka porywacza siostry. Jest bardzo... tajemniczy.
Wcześniej, po przeczytaniu R1 pomyślałam, że to właśnie jej brat jest porywaczem, jednym z dwóch, kiedy zobaczył ją i zbladł, ale odrzuciłam tę myśl.
Nie mniej wydaje mi się, że wie coś więcej niżby mówił siostrze. Na pewno coś wie.
Masz całkiem fajny styl, narracja 1os. ale póki co Mac mnie nie zirytowała :P (a zawsze główna postać w 1os narracji wprawia mnie w irytację XD) W sumie to drugi blog, gdzie główny bohater mnie nie zirytował ;)
Dialogi są w porząsiu, realne. Zachowanie między rodzeństwem - jak najbardziej. Czasami się lekko śmiałam czytając :P
Co by tu jeszcze... Jest strasznie tajemniczo, ale to dobrze. Uwielbiam mrok i tajemnice ;3
Czekam na rozwinięcie akcji i R4 !!!
PS: SHADOWHUNTERS!!!!! DARY ANIOŁA!!!!! KOCHAM *_* za serialem nie przepadam (mogli o wiele lepiej go zrobić i zaadaptować lepszych aktorów) za to książki są świetne!!! Jeśli nie czytałaś to polecam. Całą serię czytałam 2 razy <3
I co tego Malec :3 <3 <3 <3 <3
Pozdrawiam i weny dużo :3
anielskie-dusze.blogspot.com
Oh!
UsuńDziękuję prze ogromnie. Tak miło mi się czytało ten cudowny komentarz, że nie mogę tego opisać!
Sahdowhunters również uważam, że serial nieudany, muzyka spoko, ale nic poza tym. Niestety, a mogło być spoko, bo aktorzy śliczni oprócz irytującej gł. bohaterki. A książkę już tyle razy się zbierałam do poczytania, ale jakoś tak nigdy nie przeczytałam. Postaram się to zrobić, obiecuję! Skoro mi polecasz. :D
Nie powiem Ci czy Twoja teoria jest prwadziwa czy też nie, dowiesz się w trakcie! W czwartym rozdziale wieeeeelu rzeczy nowych się dowiemy. Az zdziwiona jestem, że Mack Cię nie irytuje, mnie również główni bohaterowie zawsze irytują! Alex, Alex jest "kochającym" braciszkiem i też go lubię! :D Travis, o Travis'ie się wielu rzeczy dowiemy, to mogę Ci obiecać. :D
Dziękuję za ten komentarz jesteś przemiła!:D
Aż się zrumieniłam hehe
UsuńNie ma za co dziękować, jak ktoś fajnie pisze to trzeba to powiedzieć ;)
Jestem mega-uber-wielką fanką książek o Nocnych Łowcach Cassandry Clare, więc pozwolę sobie na dygresję XD
Shadowhunters - tu się zgodzę z Tobą w 100000000% że główna bohaterka jest mega głupia, irytująca i jak się denerwuje to nie wie co ma zrobić z rękami i macha nimi na wszystkie strony. Nie mówić, że czasami jak robi te swoje miny to przypomina mi zimną sukę, wyrachowaną.
Aktor grający Jeca'a jest zdecydowanie za stary. I w ogóle nie przypomina tego Jace'a z książki (przystojniak...)
Mówię Ci, jak przeczytasz książki to wtedy dopiero dostrzeżesz banał, kicz, nieodwzorowanie i dno tego serialu. Film, nie wiem czy oglądałaś, ale w porównaniu z serialem jest całkiem OK jak na ekranizację. Co prawda też nie był super w porównaniu z książką, ale przy serialu to cudo. I do tego aktor, który wcielił się w rolę Jace'a był totalnie jak z książki wyrwany <3
A Malec za to podoba mi się serialowy :P Choć Magnus w filmie też był cudny :3
Książki są najlepsze. Tylko to pozostało :P
Także dobranoc i czekam na 4 rozdział :3
Pozdrawiam i tysiąc worów weny ślę :P
anielskie-dusze.blogspot.com.